„Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; . . .

„Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana…” – wspomnienie o śp. księdzu Marcinie Szopińskim

W ostatnim czasie swoje 40 urodziny oraz imieniny obchodziłby były wikariusz parafii św. Jadwigi Królowej w Gorlicach śp. ks. Marcin Szopiński. Przeczytajmy wspomnienie jednej z parafianek:

Po raz kolejny uświadamiamy sobie słuszność ponaglenia wypowiedzianego przez ks. Twardowskiego, że mamy spieszyć się z miłością wobec spotykanych ludzi, bo „tak szybko odchodzą”. I zawsze będzie nam się wydawało, że nie ma odpowiedniego czasu na umieranie, a już na pewno nie wtedy, gdy człowiek ma 39 lat… Pozostaje przyjąć z pokorą niezrozumiały dla nas Boży plan. Kiedy odchodzi ktoś bliski, gdzieś zostaje puste miejsce przy stole, i „telefon głuchy”. Ale zostaje też dużo zasianego dobra, ludzka wdzięczność, wspomnienia. I jak śpiewał Z. Preisner „choć po głosach tych wciąż drży powietrze, to odeszli po to by żyć i tym razem będą żyć wiecznie”.

Pierwsze spotkanie z ks. Marcinem to chyba koniec sierpnia 2011 roku, kiedy dowiedzieliśmy się, że jako nowy wikariusz w parafii św. Jadwigi Królowej będzie opiekunem naszej grupy. I od razu zaskoczenie – ksiądz jest związany z ruchem Focolare, o którym właściwie nic nie wiemy. Ale przyjmujemy zaproszenie, mimo że do tej pory uczestniczyliśmy w spotkaniach Ruchu Światło -Życie. Ksiądz – wysoki, bezpośredni, pogodny – zaraża swoim entuzjazmem, wyjaśnia założenia ruchu, ustalamy częstotliwość i termin spotkań. I zaczyna się wspólne pochylanie nad Słowami Życia (czyli wybranymi na dany miesiąc fragmentami Ewangelii), poznawanie sylwetki Chiary Lubich (założycielki Ruchu). Wczytujemy się w jej komentarze, docieramy do książek, które przybliżają filozofię Focolare.

Oprócz regularnych spotkań w świetlicy, integrujemy się podczas wyjazdu do Tarnowca pod koniec września 2011. Tam gościnnie przyjęci przez Ks. Uchmana powierzamy nasze rodziny Matce Bożej Zawierzenia, potem spacerujemy, grillujemy, śpiewamy. Ksiądz Marcin zawsze chętnie sięga po gitarę. Jest w Nim tyle nieudawanej radości, pogody ducha, swobody…

Mija rok naszych spotkań, pracy nad sobą, by na co dzień żyć Ewangelią. Ksiądz proponuje wyjazdowe spotkania, dzieli się swoim doświadczeniem bycia w Ruchu, ale nigdy nie naciska. A my ciągle widzimy wiele przeszkód i trudności. To jednak dzięki Niemu mobilizujemy się wreszcie (po kolejnym roku) do wyjazdu na letnie rekolekcje. I niedługo dowiadujemy się, że ksiądz opuszcza naszą parafię a więc będą to pożegnalne wakacje.

Zembrzyce, jest przełom lipca i sierpnia 2013 roku. Ksiądz Marcin prezentuje swoją „trzódkę” (7 osób), jest aktywnym współorganizatorem rekolekcji, nareszcie może „wyżyć” się w śpiewaniu piosenek Ruchu (My nigdy ich do końca nie opanowaliśmy, mimo składanych sobie obietnic). Cudowny czas spędzony we wspólnocie ludzi z różnych zakątków Polski i świata. Doświadczenie miłości, radości bycia chrześcijaninem. Konferencje, Eucharystia ale też wspólne śpiewy, tańce i wędrowanie. Do Makowa Podhalańskiego, Kalwarii Zebrzydowskiej, Suchej Beskidzkiej, ale także po okolicznych szlakach turystycznych. Do dziś mam taki obraz w pamięci – ksiądz Marcin w błękitnej koszulce z fantazyjnie zawiązaną na głowie chusteczką (bo upał) i mozolne wspinanie na Babią Górę. Litry wylanego potu, wzajemne wspieranie się w drodze i ten niesamowity widok po dotarciu na szczyt. Warto było!

Już z rzeszowskiego Taboru ksiądz informuje nas o spotkaniach, konferencjach Ruchu Focolare. Niektóre z nich organizowane są „u księdza Marcina”, który jest zastępcą dyrektora Domu Diecezjalnego w Rzeszowie. Niewielkiej grupce spośród nas udaje się tam wybrać na jedno z takich spotkań. Potem pochłaniają nas sprawy rodzinne, zawodowe …

Ostatnie spotkanie to Rzeszów, Dni Młodzieży, lipiec 2016. Ksiądz Marcin w swoim żywiole, zabiegany, czuwający, wszystko pod kontrolą. Ale dla nas też ma chwilkę – jak się trzymamy jako grupa, co w Gorlicach słychać, czy wybierzemy się na rekolekcje… I te w pośpiechu stawiane pytania i odpowiedzi okazały się ostatnimi, nikt z nas wtedy nie przypuszczał. Jak ważne jest uświadamianie sobie wciąż i wciąż na nowo : „Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna”. (ks. Twardowski)

Dziękujemy Bogu, że dane nam było przez chwilę towarzyszyć księdzu Marcinowi w Jego drodze. Tobie, księże Marcinie, dziękujemy za wszelkie dobro, jakie od Ciebie i przez Ciebie otrzymaliśmy. Niech Pan Bóg miłosierny przyjmie Cię do grona swoich wybranych.

K. Gruszkowska

Podobne wpisy