Herbatka z ks. Szymonem

„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. (Mat 28:19-20).

Marcin: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

ks.Szymon: Na wieki wieków. Amen.

Marcin: Jak wyglądała podróż księdza z Ekwadorskiej parafii Sucre do Polski?

ks. Szymon: Podróż ta jest długa, Ekwador leży po drugiej stronie kuli ziemskiej. Większość dystansu pokonuje się samolotem. W moim wypadku, w tym roku były dwie przesiadki: jedna w Bogocie (Kolumbia) a druga we Frankfurcie (Niemcy). Ponadto dojazd do lotniska samochodem, z mojej parafii to 2,5 godziny drogi (w Ekwadorze ludzie mierzą odległość nie w kilometrach tylko w czasie przejazdu ;)) Cała podróż nie jest bardzo skomplikowana, ale bardzo nużąca ze względu na przesiadki i długi lot nad oceanem trwający około 11 godzin.

Marcin: Jaka jest historia “misyjna” księdza.
ks. Szymon: Początki sięgają seminarium. Pamiętam, że w seminarium odbywały się spotkania z misjonarzami z różnych stron świata. Zawsze fascynowało mnie to, o czym mówili. Ponadto w seminarium przez jakiś czas byłem odpowiedzialny za Koło Misyjne, dzięki czemu trochę czytałem na ten temat. W szczególny sposób dotknęła mnie dysproporcja w liczbie księży względem liczby mieszkańców. Gdy w naszej diecezji 1 ksiądz przypada na około 1000 mieszkańców, w niektórych krajach na kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt tysięcy. W taki sposób rodziła się we mnie potrzeba wyjazdu do jakiegoś kraju misyjnego.

Marcin: Dlaczego akurat Ekwador?
ks. Szymon: Boża Opatrzność. A ta Opatrzność przejawiła się w tym, że w do Ekwadoru już wcześniej wyjechali księża z naszej diecezji. Dlatego, gdy zgłosiłem Ks. Biskupowi chęć wyjazdu, zaproponował mi Ekwador ze względu na tych misjonarzy – ks. Krzysztofa Kudławca, ks. Dariusza Miąsika. Dzięki nim moje przybycie do Ekwadoru było łatwiejsze. Do dziś pracujemy tam w tej samej diecezji.

Marcin: Jak wygląda księdza parafia i praca duszpasterska na co dzień. Taki jeden dzień z “życia misjonarza Ekwadorskiego”
ks. Szymon: Na pewno każdy dzień jest inny, trudno tak jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Gdybym miał wskazać na to czym głównie się zajmuję. Przede wszystkim dojeżdżanie do poszczególnych kaplic, sprawowanie tam sakramentów. Po drugie to organizacja katechezy oraz formacja katechistów. Moja parafia znajduje się na obszarze wiejskim i na jej terenie znajduje się ponad 60 kaplic. Przy większości z nich jest zorganizowana wspólnota wierzących. Dlatego większość czasu poświęcam na odwiedzanie ich, odprawianie mszy, spowiadanie.



Marcin: Jakie trudności towarzyszą pracy misjonarza?
ks. Szymon: Jedną z pierwszych trudności to różnica kultur i mentalności. Także inne jest rozumienie, przeżywanie naszej wiary. Europa i Ameryka południowa to kulturowo dwa różne światy. Na zrozumienie tamtych ludzi, ich myślenia, sposobu postrzegania świata potrzeba dużo czasu. Często może dochodzić do różnego rodzaju nieporozumień. Kolejną trudnością jest małą ilość księży, dlatego jest dużo trudniej dotrzeć osobiście do poszczególnego człowieka.

Marcin: Najbliższe plany księdza aby się udały, zrealizowały.
ks. Szymon: Dziękuje bardzo. Taki najbliższy cel to ukończenie budowy Centrum Caritas przy parafii, w którym będzie działała kuchnia a zarazem jadłodajnia dla ubogichoraz ludzi starszych z naszej parafii. Aktualnie budynek jest w stanie surowym. Oby udało się go ukończyć jak najszybciej. Ponadto zaraz po moim powrocie ruszy kolejny rok katechezy. Tam katecheza jest przy kościele i przy kaplicach, więc trochę wysiłku kosztuje organizacja.


Marcin: Czy młodzież Ekwadorska jest taka sama jak Polska. Ma te same problemy i radości?
ks. Szymon: Żyjemy w świecie zglobalizowanym, więc, z jednej strony młodzież na całym świecie ma podobne problemy. Z drugiej zaś strony inna mentalność sprawia, że przeżywa się je w inny sposób. Zagrożenia są wspólne. Młodemu człowiekowi bardzo łatwo popaść w jakieś uzależnienie np. od internetu, alkoholu, narkotyków itd. Jest to wspólne. Dodatkowo tam gdzie pracuję jest trudniej o zdobycie wykształcenia i potem znalezienia pracy.

Marcin: Zbliżamy się ku końcowi naszego spotkania przy herbatce. Kiedy ksiądz wraca do swojej parafii?
ks. Szymon: Z Polski wylatuję 17 września. Następnego dnia powinienem już wrócić do Sucre.

Marcin: Jak możemy wspierać misję i misjonarzy?
ks. Szymon: Są różne formy wspierania misji i misjonarzy. Pierwsza podstawowa forma to wsparcie duchowe – ofiarowanie modlitw w intencji misji. Po drugie to ofiary finansowe, różnego rodzaju składki na rzecz poszczególnych misjonarzy czy dzieł misyjnych. Jest wiele instytucji i fundacji, które zbierają środki na cele misyjne. W Polsce to m. in. Ad gentes czy MIVA Polska. Inną formą wspierania misji i misjonarzy jest “Patronat misyjny“, gdzie można wspierać modlitewnie oraz finansowo konkretnego lub losowo przydzielonego misjonarza. Wreszcie samemu można zostać misjonarzem lub zaangażować się w wolontariat misyjny.

Marcin: Bóg zapłać za spotkanie.
ks.Szymon: Dziękuję bardzo. I polecam się i wszystkich misjonarzy waszym modlitwom.

Podobne wpisy