Herbatka z Ojcem Kombonianinem

O wczesnym poranku spotkałem się w naszej parafii z gościem O. Maciejem Miąsikiem – kombonianinem, który po Mszach świętych będzie rozprowadzał materiały misyjne z ofiarą na potrzeby misji i ubogich.

Marcin: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus !

o. Maciej Miąsik: Na wieki wieków. Amen. I nie pytam czy „chce” tylko parzę herbatkę.

Marcin:  A to chętnie napiję się w ten lekko mroźny poranek.  Ojcze!  Jak minęła podróż?

o. Maciej:  Dosyć szybko i bezproblemowo, choć żeby dojechać z Krakowa na poranną Mszę, trzeba było dosyć wcześnie wstać.

Marcin: „Jestem – Ojcem Kombonianinem” brzmi tajemniczo.

o. Maciej: No cóż, rzeczywiście chyba dla większości Polaków ta nazwa się z czymś konkretnym nie kojarzy. Kiedy się przedstawiam, to wciąż rzadko się zdarza, żeby ktoś się z Misjonarzami Kombonianami zetknął wcześniej, bądź przynajmniej o nic słyszał. Kiedy wstępowaliśmy z kolegami do zgromadzenia pod koniec lat dziewięćdziesiątych, niektórzy z naszych rodziców byli zaniepokojeni, czy Ci kombonianie to nie jest jakaś sekta 🙂

Marcin: Misjonarze kombonianie są w Polsce od kiedy ?

o. Maciej: Pierwsi kombonianie z Włoch przyjechali do Polski pod koniec lat osiemdziesiątych a oficjalne otwarcie pierwszego domu w Warszawie miało miejsce w roku 1990. Teraz po prawie 30 latach mamy w Polsce dwa domy (ten krakowski, skąd do Waszej Parafii przyjechałem ma 15 lat) i jest 13 kombonianów znad Wisły: 11 ojców i dwóch braci. 8 z nas pracuje poza Polską.

Marcin: Jaki charyzmat ma zgromadzenie?

o. Maciej: Naszym charyzmatem są misje ad gentes, czyli pierwsza ewangelizacja tych ludów, które jeszcze nie słyszały Dobrej Nowiny o Chrystusie. Można powiedzieć, że pracujemy na pierwszej linii frontu zakładając nowe wspólnoty Kościoła tam, gdzie go jeszcze nie ma. Idąc za przykładem św. Daniela Comboniego naszego założyciela, który 150 lat temu był jednym z pionierów misji w Afryce Środkowej i jej pierwszym biskupem, staramy się na nasze miejsca pracy wybierać tych najbardziej potrzebujących i opuszczonych.

Marcin: Jak zostaje się misjonarzem kombonianinem? Jak to wyglądało u Ojca?

o. Maciej: Ja poznałem kombonianów, kiedy jeden z nich przyjechał do mojej rodzinnej parafii przy rzeszowskiej Katedrze na spotkanie z młodzieżą. Moja droga formacji przebiegała standardowo. Po mniej więcej rocznym kontakcie i rozeznawaniu powołania zaczyna się pierwszy etap formacji zwany postulatem, który ja odbyłem w Warszawie. Po trzech latach wyjeżdża się do nowicjatu, który moja grupa odbyła we Włoszech. Po złożeniu pierwszych ślubów wyjeżdża się do jednego z naszych międzynarodowych ośrodków formacyjnych. Ja przez prawie 6 lat przebywałem w Peru, gdzie w Limie skończyłem moje studia teologiczne oraz miałem praktykę misyjną w peruwiańskiej Amazonii, wśród Indian z plemienia Nomatsiguenga.

 

Marcin: Czym zajmuje się Ojciec na placówce w Polsce?

o. Maciej: W Polsce początkowo została mi powierzona formacja nowych kandydatów do zgromadzenia a potem do tego doszła praca z młodzieżą czy to zrzeszoną w naszym misyjnym Ruchu Tucum, czy to w naszym Duszpasterstwie Akademickim Kompas, czy to przyjeżdżającą do nas na różne rekolekcje czy warsztaty. Jeżdżę także do szkół średnich, parafialnych grup młodzieżowych, by mówić o misjach i zapraszać do zaangażowania na rzecz misji, czy to będąc tu w kraju czy to wyjeżdżając na misje.

Marcin: Z czym przyjechał Ojciec do naszej parafii?

0. Maciej: To jest właśnie kolejny element mojej (i w ogóle kombonianów) pracy w Polsce, czyli prowadzenie animacji misyjnej. Staramy się nieustannie rozbudzać i utwierdzać w Kościele w Polsce świadomość misyjną, zachęcając zarazem do solidarności z misjami, przede wszystkim przez modlitwę i wsparcie materialne czyi finansowe. Czyli celem jest w jakiś sposób przyczynienie się do umisyjniania się Waszej parafii.

Marcin: Jak jest postrzegany „biały człowiek” na misjach?

o. Maciej: Bardzo często jako ktoś dziwny, inny, nie z tamtego świata. Często się kojarzy, że pochodzi z bogatego kraju, że ma pieniądze i na pewno mówi po angielsku. W naszym wypadku powoli „biały człowiek” na misjach staje się rzadkością. Jest coraz mniej misjonarzy z Europy w tym także z Polski. Większość młodych kombonianów pochodzi z Afryki, czy Ameryki Łacińskiej, choć i tych coraz mniej.

Marcin: Bóg Zapłać za rozmowę i pyszną herbatkę.

O pracy Ojców Kombonianów można przeczytać na stronie www.kombonianie.pl

Bautismo Cuba
Bautismo Cuba

[Best_Wordpress_Gallery id=”89″ gal_title=”2018 Kombonianin”]

Podobne wpisy